wtorek, 14 maja 2013

Przerwa.

Hej!

Dzisiaj doszedłem do wniosku, że wystarczy wpisów na tym blogu. I tak każdy mój dzień wygląda podobnie, więc po przeszło 50 dniach nie ma już sensu wklejać praktycznie tych samych zdjęć.

Blog nie pada - po prostu kiedy odkryję coś nowego, jeśli chodzi o jedzenie, albo zrzucę znów zbędne kilogramy to o tym napiszę.

Póki co ważę 96kg, czyli mam z głowy już 13kg. Dążę do wagi 80kg, więc jeszcze zostało. Cieszy mnie i tak to 96kg, bo nie każdemu udaje się zrzucić aż tyle kilogramów. Uważam to za jeden z większych sukcesów w swoim życiu i mam zamiar sprawić, aby ten sukces jeszcze rósł.

Głównym założeniem tego bloga było pokazanie innym grubszym ludziom, że MOŻNA. Zdjęcia miały sugerować przykładowe, zdrowe posiłki. Ja schudłem na tym, więc uważam, że dałem dobry przykład.

I ważne - jest wiele specjalistów od sportu, każdy wam pewnie co innego poleci w celu schudnięcia, ale pamiętajcie... każda forma ruchu jest dobra, jeśli nie jest leżeniem na kanapie! Ja polecam basen, ale przecież każdy ruch spala kalorie? Czy to biegi, czy to rower, czy basen, czy jeszcze coś tam...

To tyle. Napiszę, jak dojdę do 90kg, chyba, że stanie się coś ciekawego :).

PS. Prośba do was, czytelnicy - rozpowszechnijce ten blog! Znacie osobę otyłą, która tak jak ja pragnie zrzucić sadło? Zapodajcie jej link do tego bloga :). Może wpisy, które tutaj są i zdjęcia jej pomogą.

niedziela, 12 maja 2013

52 i 53 dzień.

Cześć!

Wczoraj były te 85. urodziny babci. Stół aż się uginał, ale ja zjadłem tylko jedną pierś z kurczaka i sałatkę z gyrosa, więc nie mam sobie nic do zarzucenia. Taka różnorodność była. Normalnie bym pół stołu obrobił :P.

Dzisiaj basen był. W sumie słabo, bo nie miałem ochoty pływać. Nawet nie liczyłem ile przepłynąłem. Żeby szybciej czas zleciał skupiłem się na przemyśleniach przyziemnych spraw :).


Wczoraj (sobota)


Śniadanie:
teraz mam fazę na to, bo mi smakuje i jestem pełny, więc będę to często jadł :).

Mix sałat, wafel ryżowy, trochę szynki, jogurt.



Obiad:
jak mówiłem były te urodziny... fot nie robiłem, bo tak głupio przed rodziną foty żarcia pstrykać :D
ale tak jak wspomniałem: sałatka z gyrosa (kilka łyżek) i pierś w ziołach.


Kolacja:
już nic potem nie jadłem...
Ale za to jedno winko poszło i dwa drinki :D


Dzisiaj (niedziela)

Śniadanie:
po imprezie, sam w domu.... więc znowu to samo śniadanie (naprawdę idzie się tym najeść)


Obiad:
nie było kompletnie nic, co by się nadawało na obiad, to pomyślałem sobie: ach, dobra, nie umrę jak trochę zjem. Ugotowałem trochę makaronu i na sucho w sumie :P. Do tego chleb (dziwna kiełbaska, ale dobra)
Najedzony jestem do teraz.



Niech już będzie ten czerwiec, bo kompletnie mi się nic nie chce...


piątek, 10 maja 2013

50 i 51 dzień.

Hej!

Matko, ale mnie bolą mięśnie nad tyłkiem. To chyba od tego pływania. Nie mogę się w pełni wyprostować. Ach, ta starość... dziadowsko :(. Chodzę lekko zgarbiony chyba...

Jutro 85. urodziny babci! :D Będzie grubo, haha!
I coś się pogoda zepsuła. Nie lubię jeździć na rowerze, gdy pada.



Czwartek:

Śniadanie:
znalazłem w Biedronce taki mix sałat. Akurat kupiłem z roszponką (dziwnie brzmi, standardowo nie mam pojęcia co to jest, ale pewnie zdrowie i całkiem dobre jak się okazało). Dodałem do tego dwa pokrojone plasterki szynki, do tego pokruszony wafel ryżowy i zalałem jogurtem naturalnym. Super śniadanko :).




Obiad:
zupa jarzynowa z kawałkami piersi (z kurczaka :d). Tło jest dziwne, bo jem na kanapie, a moją podkładką jest poduszka :D.



Kolacja:

a takie tam dwa wafle ryżowe z pomidorem. Lekko.



Piątek:

Śniadanie:
to, co wczoraj :) zasmakowało mi! Polecam.


Obiad:
piątek, to ryba... w każdej polskiej rodzinie :D I warzywa takie z wody.



Kolacja:
chleb z jajkiem i ogórkiem.



A dzisiaj to zjadłem dwa chruściki, bo babcia robiła i miałem posmakować :(. Jaki ja słaby jestem! :D






środa, 8 maja 2013

49 dzień.

Cześć!

Dzisiaj był wspaniały dzień. Przede wszystkim aktywny!
Po obiedzie rower. Najpierw do biblioteki publicznej, a potem do Góry (kiedyś Góry Pomorskiej) do cioci. Następnie bezcelowa jazda do Orla, potem trochę Gościcina i w końcu Wejherowo do siostry.
Od siostry do domku, bieg na 4 piętro, potem znowu rowerem na basen. Godzinka pływania (68 przepłynięć w 50 minut! :D Chcę w końcu dobić do 70).
No i teraz leniwie komputerek :). Oby takie dni były częściej.

Dzisiaj:


Śniadanie:



Obiad:



Kolacja:
u siostry, więc nie było wybrzydzania :)




A jutro nie wiem, co będę robił... Pewnie znów rower i basen :).

wtorek, 7 maja 2013

47 i 48 dzień.

Hej!

Nie działo się ostatnio nic specjalnego. Pomiar wagi będzie w poniedziałek :).

Jutro bądź pojutrze mam zamiar zrobić sobie wypad rowerowy do Orla.
Notki nie było wczoraj, bo nie chciało mi się pisać.


Wczoraj (poniedziałek):

Śniadanie:
jabłko, dwa kawałki chleba z wędliną, pomidorem, jogurt, herbata.




Obiad:
pierś z kurczaka, surówka, warzywa na parze.



Kolacja:
nie jadłem, nie byłem głodny.


Dzisiaj (wtorek)

Śniadanie:
dwa kawałki chleba, jogurt naturalny (polecam Danone, najmniej kalorii i dla mnie smak najlepszy też), rzodkiewka



Obiad:
Klopsiki, warzywa (takie z wywaru), sałatka z jogurtem naturalnym (sałata, pomidor, ogórek, kukurydza)



Kolacja:
chyba trochę zaszalałem, ale i tak szedłem na basen to spaliłem trochę ^^.
Wiecie, jak dobrze smakują wafle ryżowe posmarowane jogurtem?
Ogólnie polecam stosowanie jogurtu zamiast masła. Potem można dojeść ten jogurt :)




Do jutra!





niedziela, 5 maja 2013

45 i 46 dzień.


Hej!

Na początku chciałbym ostrzec was przed tym wirusem: Wirus Weelsof (click!)
Ostatnio go miałem. Można się przestraszyć. Pamiętajcie, że policja nie ma prawa wam zablokować komputera z komisariatu czy z innego pomieszczenie. Gdybyście popełnili poważne przestępstwo internetowe, to by brygada antyterrorystów "odwiedziłaby" was o 6 rano ;).


Wczoraj byłem na osiemnastych urodzinach. Impreza niezapomniana. Klub, potem plaża do rana... Nie ma to jak wstać o 8:30 i wrócić następnego dnia do domu też o 8:30 :). Było zarąbiście.


Wczoraj (sobota)

Śniadanie:
musiałem rano wstać i po prezent jechać :(. Ktoś mi kiedyś w komentarzu napisał coś o pieprzeniu :D. Lubię pieprz nawet na samą szynkę, bez pomidora czy coś. Po prostu pieprz jest dobry. Jak coś niedobre to muszę dodać tej przyprawy :P (nie, żeby kanapki nie były dobre)



Obiad:



I z tego dnia to wszystko, bo potem poszedłem na tę imprezę. Tam w sumie nic nie jadłem. Parę chipsów :P.
Gorzej z piciem, hahaha! Ale kac się mnie boi, bo nie przyszedł ;).


Dzisiaj:
Wróciłem o 8:30 do domu, więc od razu spać poszedłem. Obudziłem się o 16. Nikogo nie ma, obiadu tez nie. Mi się gotować nie chciało to zamówiłem sobie coś z restauracji. Starałem się, żeby nie było to jakieś frytki etc :P. I tak trochę pogrzeszyłem, bo wziąłem pierś z serem i ananasem, ale co tam... Od tego się nie umiera? I bukiet surówek, a raczej dwa.
I to był jedyny posiłek dzisiaj. Tego piersi i tak do końca nie zjadłem (najadłem się praktycznie samymi surówkami, szok!). Już głodny w ogóle nie jestem, to kolacja nie ma sensu. Powiedzmy, że to była śniadanioobiadokolacja (to jest zdecydowanie błędny sposób odżywiania, nic nie jesz a potem wpierdzielasz taką jedną mega porcję i nie można się ruszyć).



Żołądek mi się zdecydowanie zmniejszył, bo jem o wiele mniej. Wiem, że jeszcze nie tak dawno wcisnąłbym to na kilka gryzów i chciał jeszcze. Widzę to szczególnie po obiadach.
Mistrzem byłem w jedzeniu spaghetti. Wielki półmisek tego świetnego dania na obiad. Niewiele ludzi by dało radę tyle makaronu z sosem i serem zjeść! Chociaż nie wiem czy to powód do domu, hah.

A jutro znowu szkoła, już mi się nie chce. Na szczęście trzy dni wolne (bo matury, yea).
Ciekawe ile osób sobie zrobi długi weekend :D Tygodniowy.




piątek, 3 maja 2013

43 i 44 dzień.

Cześć!

Codziennie śmigam na rowerze, aż miło. Byłem na fajnym spacerze z przyjaciółką Alicją i pieskiem husky Ledą. Było jakieś fotki i faktycznie coś chudnę, bo szczuplej na nich wyglądam chyba ;).
Wczoraj kuzyn był u mnie i dlatego nie było wpisu.


Wczoraj (czwartek)


Śniadanie:
Pomidory! <3



Obiad:
Pierś z kurczaka z surówką z marchwi.




Kolacja:
Jedzona u siostrzyczki :D. Ciemne pieczywko, szyneczka, ogórek świeży, koperek.





Dzisiaj (piątek)

Śniadanie:
brak, bo coś za późno wstałem i nie chciałem jeść godzinę przed obiadem.


Obiad:
Cóż za odmiana, tym razem pierś w kawałeczkach, haha!





Kolacja:
U mamy, tak jak obiad. Nadgryziona kanapka niszczy to foto, wiem! :D





A jutro idę na 8nastkę, więc raczej zrobię sobie wolne. Alkohol się poleje, ale spalę w tańcu ;).
Także jutro wpisu NIE MA.

Zapraszam w niedzielę.

I taki bonus ;). Fotka ze spaceru z Alicją i Ledą (piesek). Już szczuplej wyglądam, tak mi się zdaję.