niedziela, 5 maja 2013
45 i 46 dzień.
Hej!
Na początku chciałbym ostrzec was przed tym wirusem: Wirus Weelsof (click!)
Ostatnio go miałem. Można się przestraszyć. Pamiętajcie, że policja nie ma prawa wam zablokować komputera z komisariatu czy z innego pomieszczenie. Gdybyście popełnili poważne przestępstwo internetowe, to by brygada antyterrorystów "odwiedziłaby" was o 6 rano ;).
Wczoraj byłem na osiemnastych urodzinach. Impreza niezapomniana. Klub, potem plaża do rana... Nie ma to jak wstać o 8:30 i wrócić następnego dnia do domu też o 8:30 :). Było zarąbiście.
Wczoraj (sobota)
Śniadanie:
musiałem rano wstać i po prezent jechać :(. Ktoś mi kiedyś w komentarzu napisał coś o pieprzeniu :D. Lubię pieprz nawet na samą szynkę, bez pomidora czy coś. Po prostu pieprz jest dobry. Jak coś niedobre to muszę dodać tej przyprawy :P (nie, żeby kanapki nie były dobre)
Obiad:
I z tego dnia to wszystko, bo potem poszedłem na tę imprezę. Tam w sumie nic nie jadłem. Parę chipsów :P.
Gorzej z piciem, hahaha! Ale kac się mnie boi, bo nie przyszedł ;).
Dzisiaj:
Wróciłem o 8:30 do domu, więc od razu spać poszedłem. Obudziłem się o 16. Nikogo nie ma, obiadu tez nie. Mi się gotować nie chciało to zamówiłem sobie coś z restauracji. Starałem się, żeby nie było to jakieś frytki etc :P. I tak trochę pogrzeszyłem, bo wziąłem pierś z serem i ananasem, ale co tam... Od tego się nie umiera? I bukiet surówek, a raczej dwa.
I to był jedyny posiłek dzisiaj. Tego piersi i tak do końca nie zjadłem (najadłem się praktycznie samymi surówkami, szok!). Już głodny w ogóle nie jestem, to kolacja nie ma sensu. Powiedzmy, że to była śniadanioobiadokolacja (to jest zdecydowanie błędny sposób odżywiania, nic nie jesz a potem wpierdzielasz taką jedną mega porcję i nie można się ruszyć).
Żołądek mi się zdecydowanie zmniejszył, bo jem o wiele mniej. Wiem, że jeszcze nie tak dawno wcisnąłbym to na kilka gryzów i chciał jeszcze. Widzę to szczególnie po obiadach.
Mistrzem byłem w jedzeniu spaghetti. Wielki półmisek tego świetnego dania na obiad. Niewiele ludzi by dało radę tyle makaronu z sosem i serem zjeść! Chociaż nie wiem czy to powód do domu, hah.
A jutro znowu szkoła, już mi się nie chce. Na szczęście trzy dni wolne (bo matury, yea).
Ciekawe ile osób sobie zrobi długi weekend :D Tygodniowy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz