piątek, 10 maja 2013

50 i 51 dzień.

Hej!

Matko, ale mnie bolą mięśnie nad tyłkiem. To chyba od tego pływania. Nie mogę się w pełni wyprostować. Ach, ta starość... dziadowsko :(. Chodzę lekko zgarbiony chyba...

Jutro 85. urodziny babci! :D Będzie grubo, haha!
I coś się pogoda zepsuła. Nie lubię jeździć na rowerze, gdy pada.



Czwartek:

Śniadanie:
znalazłem w Biedronce taki mix sałat. Akurat kupiłem z roszponką (dziwnie brzmi, standardowo nie mam pojęcia co to jest, ale pewnie zdrowie i całkiem dobre jak się okazało). Dodałem do tego dwa pokrojone plasterki szynki, do tego pokruszony wafel ryżowy i zalałem jogurtem naturalnym. Super śniadanko :).




Obiad:
zupa jarzynowa z kawałkami piersi (z kurczaka :d). Tło jest dziwne, bo jem na kanapie, a moją podkładką jest poduszka :D.



Kolacja:

a takie tam dwa wafle ryżowe z pomidorem. Lekko.



Piątek:

Śniadanie:
to, co wczoraj :) zasmakowało mi! Polecam.


Obiad:
piątek, to ryba... w każdej polskiej rodzinie :D I warzywa takie z wody.



Kolacja:
chleb z jajkiem i ogórkiem.



A dzisiaj to zjadłem dwa chruściki, bo babcia robiła i miałem posmakować :(. Jaki ja słaby jestem! :D






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz