wtorek, 14 maja 2013

Przerwa.

Hej!

Dzisiaj doszedłem do wniosku, że wystarczy wpisów na tym blogu. I tak każdy mój dzień wygląda podobnie, więc po przeszło 50 dniach nie ma już sensu wklejać praktycznie tych samych zdjęć.

Blog nie pada - po prostu kiedy odkryję coś nowego, jeśli chodzi o jedzenie, albo zrzucę znów zbędne kilogramy to o tym napiszę.

Póki co ważę 96kg, czyli mam z głowy już 13kg. Dążę do wagi 80kg, więc jeszcze zostało. Cieszy mnie i tak to 96kg, bo nie każdemu udaje się zrzucić aż tyle kilogramów. Uważam to za jeden z większych sukcesów w swoim życiu i mam zamiar sprawić, aby ten sukces jeszcze rósł.

Głównym założeniem tego bloga było pokazanie innym grubszym ludziom, że MOŻNA. Zdjęcia miały sugerować przykładowe, zdrowe posiłki. Ja schudłem na tym, więc uważam, że dałem dobry przykład.

I ważne - jest wiele specjalistów od sportu, każdy wam pewnie co innego poleci w celu schudnięcia, ale pamiętajcie... każda forma ruchu jest dobra, jeśli nie jest leżeniem na kanapie! Ja polecam basen, ale przecież każdy ruch spala kalorie? Czy to biegi, czy to rower, czy basen, czy jeszcze coś tam...

To tyle. Napiszę, jak dojdę do 90kg, chyba, że stanie się coś ciekawego :).

PS. Prośba do was, czytelnicy - rozpowszechnijce ten blog! Znacie osobę otyłą, która tak jak ja pragnie zrzucić sadło? Zapodajcie jej link do tego bloga :). Może wpisy, które tutaj są i zdjęcia jej pomogą.

niedziela, 12 maja 2013

52 i 53 dzień.

Cześć!

Wczoraj były te 85. urodziny babci. Stół aż się uginał, ale ja zjadłem tylko jedną pierś z kurczaka i sałatkę z gyrosa, więc nie mam sobie nic do zarzucenia. Taka różnorodność była. Normalnie bym pół stołu obrobił :P.

Dzisiaj basen był. W sumie słabo, bo nie miałem ochoty pływać. Nawet nie liczyłem ile przepłynąłem. Żeby szybciej czas zleciał skupiłem się na przemyśleniach przyziemnych spraw :).


Wczoraj (sobota)


Śniadanie:
teraz mam fazę na to, bo mi smakuje i jestem pełny, więc będę to często jadł :).

Mix sałat, wafel ryżowy, trochę szynki, jogurt.



Obiad:
jak mówiłem były te urodziny... fot nie robiłem, bo tak głupio przed rodziną foty żarcia pstrykać :D
ale tak jak wspomniałem: sałatka z gyrosa (kilka łyżek) i pierś w ziołach.


Kolacja:
już nic potem nie jadłem...
Ale za to jedno winko poszło i dwa drinki :D


Dzisiaj (niedziela)

Śniadanie:
po imprezie, sam w domu.... więc znowu to samo śniadanie (naprawdę idzie się tym najeść)


Obiad:
nie było kompletnie nic, co by się nadawało na obiad, to pomyślałem sobie: ach, dobra, nie umrę jak trochę zjem. Ugotowałem trochę makaronu i na sucho w sumie :P. Do tego chleb (dziwna kiełbaska, ale dobra)
Najedzony jestem do teraz.



Niech już będzie ten czerwiec, bo kompletnie mi się nic nie chce...


piątek, 10 maja 2013

50 i 51 dzień.

Hej!

Matko, ale mnie bolą mięśnie nad tyłkiem. To chyba od tego pływania. Nie mogę się w pełni wyprostować. Ach, ta starość... dziadowsko :(. Chodzę lekko zgarbiony chyba...

Jutro 85. urodziny babci! :D Będzie grubo, haha!
I coś się pogoda zepsuła. Nie lubię jeździć na rowerze, gdy pada.



Czwartek:

Śniadanie:
znalazłem w Biedronce taki mix sałat. Akurat kupiłem z roszponką (dziwnie brzmi, standardowo nie mam pojęcia co to jest, ale pewnie zdrowie i całkiem dobre jak się okazało). Dodałem do tego dwa pokrojone plasterki szynki, do tego pokruszony wafel ryżowy i zalałem jogurtem naturalnym. Super śniadanko :).




Obiad:
zupa jarzynowa z kawałkami piersi (z kurczaka :d). Tło jest dziwne, bo jem na kanapie, a moją podkładką jest poduszka :D.



Kolacja:

a takie tam dwa wafle ryżowe z pomidorem. Lekko.



Piątek:

Śniadanie:
to, co wczoraj :) zasmakowało mi! Polecam.


Obiad:
piątek, to ryba... w każdej polskiej rodzinie :D I warzywa takie z wody.



Kolacja:
chleb z jajkiem i ogórkiem.



A dzisiaj to zjadłem dwa chruściki, bo babcia robiła i miałem posmakować :(. Jaki ja słaby jestem! :D






środa, 8 maja 2013

49 dzień.

Cześć!

Dzisiaj był wspaniały dzień. Przede wszystkim aktywny!
Po obiedzie rower. Najpierw do biblioteki publicznej, a potem do Góry (kiedyś Góry Pomorskiej) do cioci. Następnie bezcelowa jazda do Orla, potem trochę Gościcina i w końcu Wejherowo do siostry.
Od siostry do domku, bieg na 4 piętro, potem znowu rowerem na basen. Godzinka pływania (68 przepłynięć w 50 minut! :D Chcę w końcu dobić do 70).
No i teraz leniwie komputerek :). Oby takie dni były częściej.

Dzisiaj:


Śniadanie:



Obiad:



Kolacja:
u siostry, więc nie było wybrzydzania :)




A jutro nie wiem, co będę robił... Pewnie znów rower i basen :).

wtorek, 7 maja 2013

47 i 48 dzień.

Hej!

Nie działo się ostatnio nic specjalnego. Pomiar wagi będzie w poniedziałek :).

Jutro bądź pojutrze mam zamiar zrobić sobie wypad rowerowy do Orla.
Notki nie było wczoraj, bo nie chciało mi się pisać.


Wczoraj (poniedziałek):

Śniadanie:
jabłko, dwa kawałki chleba z wędliną, pomidorem, jogurt, herbata.




Obiad:
pierś z kurczaka, surówka, warzywa na parze.



Kolacja:
nie jadłem, nie byłem głodny.


Dzisiaj (wtorek)

Śniadanie:
dwa kawałki chleba, jogurt naturalny (polecam Danone, najmniej kalorii i dla mnie smak najlepszy też), rzodkiewka



Obiad:
Klopsiki, warzywa (takie z wywaru), sałatka z jogurtem naturalnym (sałata, pomidor, ogórek, kukurydza)



Kolacja:
chyba trochę zaszalałem, ale i tak szedłem na basen to spaliłem trochę ^^.
Wiecie, jak dobrze smakują wafle ryżowe posmarowane jogurtem?
Ogólnie polecam stosowanie jogurtu zamiast masła. Potem można dojeść ten jogurt :)




Do jutra!





niedziela, 5 maja 2013

45 i 46 dzień.


Hej!

Na początku chciałbym ostrzec was przed tym wirusem: Wirus Weelsof (click!)
Ostatnio go miałem. Można się przestraszyć. Pamiętajcie, że policja nie ma prawa wam zablokować komputera z komisariatu czy z innego pomieszczenie. Gdybyście popełnili poważne przestępstwo internetowe, to by brygada antyterrorystów "odwiedziłaby" was o 6 rano ;).


Wczoraj byłem na osiemnastych urodzinach. Impreza niezapomniana. Klub, potem plaża do rana... Nie ma to jak wstać o 8:30 i wrócić następnego dnia do domu też o 8:30 :). Było zarąbiście.


Wczoraj (sobota)

Śniadanie:
musiałem rano wstać i po prezent jechać :(. Ktoś mi kiedyś w komentarzu napisał coś o pieprzeniu :D. Lubię pieprz nawet na samą szynkę, bez pomidora czy coś. Po prostu pieprz jest dobry. Jak coś niedobre to muszę dodać tej przyprawy :P (nie, żeby kanapki nie były dobre)



Obiad:



I z tego dnia to wszystko, bo potem poszedłem na tę imprezę. Tam w sumie nic nie jadłem. Parę chipsów :P.
Gorzej z piciem, hahaha! Ale kac się mnie boi, bo nie przyszedł ;).


Dzisiaj:
Wróciłem o 8:30 do domu, więc od razu spać poszedłem. Obudziłem się o 16. Nikogo nie ma, obiadu tez nie. Mi się gotować nie chciało to zamówiłem sobie coś z restauracji. Starałem się, żeby nie było to jakieś frytki etc :P. I tak trochę pogrzeszyłem, bo wziąłem pierś z serem i ananasem, ale co tam... Od tego się nie umiera? I bukiet surówek, a raczej dwa.
I to był jedyny posiłek dzisiaj. Tego piersi i tak do końca nie zjadłem (najadłem się praktycznie samymi surówkami, szok!). Już głodny w ogóle nie jestem, to kolacja nie ma sensu. Powiedzmy, że to była śniadanioobiadokolacja (to jest zdecydowanie błędny sposób odżywiania, nic nie jesz a potem wpierdzielasz taką jedną mega porcję i nie można się ruszyć).



Żołądek mi się zdecydowanie zmniejszył, bo jem o wiele mniej. Wiem, że jeszcze nie tak dawno wcisnąłbym to na kilka gryzów i chciał jeszcze. Widzę to szczególnie po obiadach.
Mistrzem byłem w jedzeniu spaghetti. Wielki półmisek tego świetnego dania na obiad. Niewiele ludzi by dało radę tyle makaronu z sosem i serem zjeść! Chociaż nie wiem czy to powód do domu, hah.

A jutro znowu szkoła, już mi się nie chce. Na szczęście trzy dni wolne (bo matury, yea).
Ciekawe ile osób sobie zrobi długi weekend :D Tygodniowy.




piątek, 3 maja 2013

43 i 44 dzień.

Cześć!

Codziennie śmigam na rowerze, aż miło. Byłem na fajnym spacerze z przyjaciółką Alicją i pieskiem husky Ledą. Było jakieś fotki i faktycznie coś chudnę, bo szczuplej na nich wyglądam chyba ;).
Wczoraj kuzyn był u mnie i dlatego nie było wpisu.


Wczoraj (czwartek)


Śniadanie:
Pomidory! <3



Obiad:
Pierś z kurczaka z surówką z marchwi.




Kolacja:
Jedzona u siostrzyczki :D. Ciemne pieczywko, szyneczka, ogórek świeży, koperek.





Dzisiaj (piątek)

Śniadanie:
brak, bo coś za późno wstałem i nie chciałem jeść godzinę przed obiadem.


Obiad:
Cóż za odmiana, tym razem pierś w kawałeczkach, haha!





Kolacja:
U mamy, tak jak obiad. Nadgryziona kanapka niszczy to foto, wiem! :D





A jutro idę na 8nastkę, więc raczej zrobię sobie wolne. Alkohol się poleje, ale spalę w tańcu ;).
Także jutro wpisu NIE MA.

Zapraszam w niedzielę.

I taki bonus ;). Fotka ze spaceru z Alicją i Ledą (piesek). Już szczuplej wyglądam, tak mi się zdaję.






środa, 1 maja 2013

42 dzień.

Cześć!

Wczoraj posprzątałem skrupulatnie kuchnię, a dzisiaj zrobiłem swój pokój ;). Tak dokładnie. Potem długo na rowerze jeździłem, poodwiedzałem osoby.


Śniadanie:

Tata mi kupił taki fajny ciemny chleb z ziarnami i się w nim zakochałem. Bardzo smaczny. Tylko go kroić trzeba, niestety (szczyt lenistwa!). Posmarowałem go jogurtem, na to szyneczka i rzodkiewka. No i standardowo jogurt (jak już go otworzyłem, żeby posmarować to muszę go dojeść).



Obiad:
klopsiki z bulionu z suróweczkami!



Kolacja:
na kolację staram się jeść wafle, bo są raczej takie "lżejsze" od chleba.





Nie wiem, czy jutro będzie wpis, bo kuzyn wieczorem wpada... ;).


Trzymajcie się. Miłej majówki!



wtorek, 30 kwietnia 2013

41 dzień.

Hej!

Jestem bardzo zmęczony, gdyż dzisiaj dużo jeździłem na rowerze i w dodatku posprzątałem całe mieszkanie. Został mi jeszcze mój pokój i mam zamiar jeszcze dzisiaj to zrobić, więc nie mam nawet czasu się rozpisywać.

Śniadanie:
zapomniałem zdjęcie, ale dwa kawałki chleba z jogurtem naturalnym, polędwicą, rzodkiewka, pół marchewki, jogurt naturalny (chodzi o to, że część tego jogurtu idzie na chleb zamiast masła, a resztę zjadam), herbata.

Obiad:
zupa jarzynowa z brukselką (mniaaam!) i kawałkami piersi z kurczaka.



II śniadanie:
jabłko okazało się robaczywe, masakra! Więc został mi pitny jogurt naturalny i marchewka.


Kolacja:
wafle ryżowe :)





poniedziałek, 29 kwietnia 2013

40 dzień.

Cześć!

Nadal nie poradziłem sobie z tym dodawaniem zdjęć, ale doszedłem do wniosku, że to wina przeglądarki (używam FireFox'a). Zainstalowałem Google Chrome i tutaj udaje mi się dodawać normalnie zdjęcia. Myślałem, że może chodzi o aktualizację FF, ale mam najnowszą wersję. Trzeba czekać na nowszą aktualizacje i może wtedy coś się będzie działo w tym kierunku. Póki co muszę w Chromie dodawać wpisy.

Dzisiaj jest 40 dzień. Nie będę wklejał zdjęć posiłków z poprzednich dni, gdyż byłoby tego dużo. Z resztą nie różniły się one specjalnie od innych.

Co się działo przez te kilka dnia? Znów schudłem kilogram i w końcu mam wagę dwucyfrową! Nareszcie. Cieszę się, że mi się to udało.
Basen jest kontynuowany (był z kilkudniową przerwą, ale jest), jazda na rowerze również. Najgorzej, że ja nie umiem sobie wybrać trasy. Nie lubię jeździć bez celu... W każdym razie na majówkę mam zamiar wybrać się rowerem do Góry do ciotki :).


Dzisiaj:

Śniadanie:
Trochę na łatwiznę, bo jogurt i kawałek chleba.
Ale jogurt faktycznie dobry i faktycznie miał różne pestki.



Obiad:
Wyjątkowo dobry. Nie chce wam się jeść jak patrzycie na taki smaczny obiadek? :)
Paprykowa pierś kurczaka z warzywami.



Kolacja:

Może trochę duża, ale zaraz i tak basen, więc spalę trochę :P.




A jutro ostatni dzień i wyczekiwana majówka! Trzeba coś aktywnego porobić :).




piątek, 26 kwietnia 2013

Awaria.

Hej!

Z przykrością muszę stwierdzić, że blog na jakiś czas zawiesza działalność, ALE NIE Z MOJEJ WINY.
Jest o wina blogspot'a. Nie mogę dodawać zdjęć (jakaś awaria) w dodatku nie chcą mi się dodawać posty. Ten próbowałem dodać chyba tysiąc razy zanim mi zaakceptowało. Nie wiem co jest :(.
Będę codziennie patrzył czy to się zmienia.

PS. Schudłem 2 kilogramy. Teraz ważę 100kg (zaczynałem z wagą 109,2kg).

wtorek, 23 kwietnia 2013

34 dzień.

Cześć!

Dzisiaj pobiłem swój basenowy rekord (przy okazji kupiłem sobie karnet na dziesięć wejść). Poprzedni wynosił 64 przepłynięcia basenu w ciągu 50 minut (długość basenu - 25m). Dzisiaj udało mi się go przepłynąć 68 razy, co daje dystans 1,7km. Jestem dumny :).

Dzisiaj również od wielu osób słyszałem, że schudłem. Miło słuchać czegoś takiego. Piękna motywacja.

Ostatnio zdałem sobie sprawę, że nigdy nie chciałbym już wracać do poprzednich nawyków żywieniowych. Teraz, z perspektywy czasu wiem, że były one straszne (pizza po północy zawsze ok...). Niewiarygodne, jakie śmieci, w jakiej ilości, i o jakiej godzinie jadłem. Zgroza. Teraz mam satysfakcję.

Dzisiaj:

Śniadanie:

miałem tylko pół godziny, bo zaspałem więc wszystko w biegu. Dwa wafle ryżowe, wędlina, pomidor, jogurt.



II śniadanie:

jogurt "7 zbóż", jabłko, marchewka.



Obiad:
znowu pierś, tylko tym razem z jakiegoś rękawa (nie mam pojęcie o co kaman z tym, mama się tym zajmuje), w każdym razie dla mnie czy to papirus, co reklamują, czy jakiś rękaw, czy nawet skarpeta, czy kołnierz (:D) to to smakuje tak samo. Do tego jakieś dwa rodzaje surówek i świeże pokrojone warzywa (ogórek, pomidor, sałata, kukurydza).



Kolacja:
standard.



I słowo do tych, co piszą mi rzeczy typu "Omg, jak Ty możesz jeść białe pieczywo!?!?!?!!?!?!?!?! To niezdrowe, ciemne lepsze!!!111!".

Nie przepadam za ciemnym pieczywem. Zjem od czasu do czasu. Staram się wybierać jedynie trochę ciemniejszy chleb z dużą ilością ziaren (chyba, że jem u mamy, to tam takich udogodnień nie ma). I naprawdę myślicie, że nie wiedziałem o tym, że ciemne pieczywo jest zdrowsze? Nie można sobie od razu wszystkiego odmawiać. Jakąś przyjemność z jedzenia chcę mieć, a obecne bardzo mnie zadowala.
W każdym razie mam niepodważalny argument - schudłem? Schudłem, czyli dieta nie jest zła :)


I tak na marginesie:
Gratulację dla mojej serdecznej przyjaciółki Izabeli B., której tez udało się schudnąć (2,5kg, ale dalej się stara). Jestem pełen podziwu Twojej determinacji biegacza. Ja niestety nadal nie mogę się do tego przekonać. Może jak schudnę więcej to będzie mi łatwiej :).



Cieszę się niezmiernie, że ten blog zapoczątkował proces odchudzania u niektórych ludzi. Taka jest jego główna idea. Chce pokazać, że odchudzanie nie musi być katorgą.
 




poniedziałek, 22 kwietnia 2013

33 dzień.

Hej!

Dzisiaj nie ma opisu. Coś więcej będzie w środę :).


Śniadanie:
nie ma fota, bo zapomniałem, ale standardowo, bo na kolację jem zwykle chleb z ziarnami, wędliną i pomidorem/ogórkiem + jogurt naturalny.

Obiad:

klopsiki gotowane, surówka z selera, gotowana zielona fasolka szparagowa (uwielbiam!).



Kolacja:
dwa kawałki chleba, szynka, pomidor, szczypiorek, herbata.



Wyciągnąłem dzisiaj również moją kurtkę wiosenno-jesienną, którą bardzo lubię, ale nie mogłem w niej guzików zapiąć (no, za gruby byłem), lecz dzisiaj na lajcie poszło! Jak zapiąłem to jeszcze luz na brzuchu był! Poprawiło mi to bardzo humor :).


niedziela, 21 kwietnia 2013

31 i 32 dzień.

Cześć!

Wczoraj nie było wpisu, gdyż byłem w Gościcinie, bo mój tata ze swoją dziewczyną zrobili imprezę z powodu czterolecia związku, więc było wesoło.
Szlachta pije białe wino! :D


Nie ma to jak przetrwać całą imprezę jako jedyny, a potem dopijać wino oglądając telewizję w samotności, haha! Tańczenie sobie odpuściłem po ostatnim naciągnięciu mięśnia przy kostce :P.

Tyle jedzenia na stole, a Ty nie możesz wszystkiego próbować. W takich chwilach chcę, żeby mi kwas wypalił oczy!


Sobota:


Śniadanie:
dwa kawałki chleba, polędwica, pieprz, herbata, jogurt. Nie ma pomidora! ZBUNTOWAŁEM SIĘ! :D



Obiad:
wiem, że mało tego, ale potem sobie wszystkiego dołożyłem. Nie cierpię fety, a jakoś tak mi zasmakowała na tej imprezie, że zjadłem pełno takich kosteczek. No i pierś z papirusa musi być! :P



Kolacja:
fota nie ma, ale parę godzin po obiedzie zgłodniałem, to jadłem sałatkę (oliwki, feta, pomidorki, cebula czerwona). Nie było w niej majonezu. Po prostu taki mix (widoczny powyżej)




Niedziela:


Śniadanie:
po nocy na materacu miło było zjeść śniadanko. Dwa kawałki chleba z piersią wędzoną (PYCHA), ogórkiem świeżym i szczypiorkiem. Super śniadanko.



Obiad:
znowu pierś z kurczaka (nie nudzi mi się to, o dziwo) + warzywa gotowane z wywaru rosołowego. Strasznie lubię takie. Szczególnie pietruszkę i marchewkę!



Kolacja:

a to już u mamy. Dwa kawałki chleba z mortadelą (nawet dobra) i jakąś inną szynką, pomidor (już się stęskniłem, haha), jedna mandarynka (taka jakaś większa...) i herbata.






Jutro poniedziałek, co oznacza ważenie! W zeszły poniedziałek było 102kg :). Może coś spadło, chociaż ten jeden kilogram, tym bardziej, że chodzę na basen regularnie (czyt. prawie codziennie) i uważam na to, co jem.




piątek, 19 kwietnia 2013

30 dzień.

Hej!

Nie chce mi się dzisiaj pisać.
Powiem tylko, że na giełdzie szkół bardzo mi się podobało. Mam chyba podejście do ludzi, urok i charyzmę ;). Za tydzień też się wybieram jako reprezentant.

A dzisiaj kolorowo w żywieniu trochę było!


Dzisiaj:

Śniadanie:
tutaj standardowo, tylko jabłko zamiast jogurtu.



II śniadanie:

trochę większe, bo miałem zamiar się podzielić na giełdzie. Marchewka, trochę winogron, dwie mandarynki, jogurt.



Obiad:
dzisiaj piątek, nic nie trzeba więcej dodawać. Polecam taką rybę robioną w piekarniku i w folii.



Kolacja:
no tutaj standardowo też.


Uwielbiam zdjęcie II śniadania. Takie kolorowe, przepełnione zdrowiem!
Jutro raczej notki nie będzie, bo jest mała impreza rodzinna, więc następna w niedzielę wieczorem.

Miłego weekendu.



czwartek, 18 kwietnia 2013

29 dzień.

Hello!

Dzisiaj w końcu byłem w bibliotece miejskiej w Wejherowie, do której wybierałem się 3 lata, lecz w końcu dotarłem. Wypożyczyłem dwie fajne książki. Jedną już zacząłem czytać i bardzo mi się podoba. Wreszcie minie ta susza książkowa, bo czytanie podręczników było paranoją...
A tak w ogóle to na karcie bibliotecznej mam napisane "NAZWISKO Oscar". Czemu przez "C" ja się pytam? Czy my w jakiejś Anglii jesteśmy? Poza tym musiałem dać dowód, aby Pani miała dane... tak ciężko przepisać bez błędu? Matko...


Jutro będę miał zaszczyć promować swoją wspaniałą szkołę (to nie ironia) w gimnazjum w Chwaszczynie. Moja szkoła to najlepsza szkoła, jaką mogłem wybrać i za nic nie wróciłbym do gimnazjum czy podstawówki. Jaka inna szkoła może się pochwalić WIECZNĄ obecności papieru toaletowego (czasem nawet kolorowego!), mydłem i ciepłą wodą? Niewiele chyba :) A poza tym super atmosfera i nie tak wiele uczniów, więc się każdego zna chociażby z widzenia.

Od tamtego czwartku jestem codziennie na basenie. Dzisiaj również. Uwielbiam to! Nie mogę się doczekać poniedziałku i ważenia :).


Dzisiaj


Śniadanie:
dwa kawałki chleba, polędwica, pomidor, pieprz, jogurt, kawałek marchewki.



II śniadanie:
kawałek marchewki, jogurt, jabłko




Obiad:
zupa jarzynowa z dodatkiem piersi z kurczaka. Uwielbiam.



Kolacja:
dwa wafle ryżowe z polędwicą, pomidorem, pieprzem, jogurt naturalny (a na zdjęciu koszmar prozaicznych czynności - nie do końca zdarte wieczko... zgroza!)



Doszedłem dzisiaj do wniosku, że powinienem chyba jeść więcej warzyw, bo z owocami nie jest źle.

I zapraszam do komentowania. Każdy może, tylko mam włączoną moderację, żeby ludzie nie pisali głupot na poziomie jądra Ziemi...
Chętnie poczytam wasze sugestie :)