Hej!
Kolejny zwykły dzień. Nie wydarzyło się nic specjalnego. Piątek jak piątek... Chociaż mam ochotę na jakąś wielką imprezę! Nie mogę się doczekać jak już schudnę tyle, że będzie na serio widać i wtedy będę mógł wyrywać każdego na "salonach" :D I to zdziwienie rodziny, której nie widuję codziennie będzie BEZCENNE. To jest mega motywator!
Dzisiaj idę na basen. Mam kasę i ochotę, więc czego chcieć więcej?
Śniadanie:
wafel ryżowy z szynką drobiową, pomidor, jogurt naturalny ze zboże (już zjedzony, haha)
Obiad:
rybka (piątek no!), której nazwy nie znam (już chyba nikogo nie dziwi, że czasem nie wiem co jem?) i jakiś sałatowy mix - pomidory, ogórek, rzodkiewka, kapusta pekińska... wszystko. Oczywiście bez majonezu, zamiast tego jogurt naturalny (skoro jest naturalny, to jest też sztuczny)
Kolacja:
dwa kawaki chleba z ziarnami, polędwica, pomidor, jogurt ze zbożem
Znalazłem jeszcze jedną zaletę basenu - mogę się umyć po wyjściu z wody, więc wieczorne mycie (do którego nigdy nie chce mi się zabierać) mam z głowy :D. LENISTWO MAKSYMALNE.
Leniwca z siebie chyba nigdy do końca nie wygonię!
Chciałbym życzyć powodzenia jednej z moich najlepszych przyjaciółek, Izabeli powodzenia w diecie, bo rozpoczyna również :). Mam nadzieję, że mój blog Ci w tym pomoże. Wytrwałości i szybkich efektów! Tylko pamiętaj, że dziewczyny najczęściej jadą najpierw z cy... biustu ;).