wtorek, 30 kwietnia 2013

41 dzień.

Hej!

Jestem bardzo zmęczony, gdyż dzisiaj dużo jeździłem na rowerze i w dodatku posprzątałem całe mieszkanie. Został mi jeszcze mój pokój i mam zamiar jeszcze dzisiaj to zrobić, więc nie mam nawet czasu się rozpisywać.

Śniadanie:
zapomniałem zdjęcie, ale dwa kawałki chleba z jogurtem naturalnym, polędwicą, rzodkiewka, pół marchewki, jogurt naturalny (chodzi o to, że część tego jogurtu idzie na chleb zamiast masła, a resztę zjadam), herbata.

Obiad:
zupa jarzynowa z brukselką (mniaaam!) i kawałkami piersi z kurczaka.



II śniadanie:
jabłko okazało się robaczywe, masakra! Więc został mi pitny jogurt naturalny i marchewka.


Kolacja:
wafle ryżowe :)





poniedziałek, 29 kwietnia 2013

40 dzień.

Cześć!

Nadal nie poradziłem sobie z tym dodawaniem zdjęć, ale doszedłem do wniosku, że to wina przeglądarki (używam FireFox'a). Zainstalowałem Google Chrome i tutaj udaje mi się dodawać normalnie zdjęcia. Myślałem, że może chodzi o aktualizację FF, ale mam najnowszą wersję. Trzeba czekać na nowszą aktualizacje i może wtedy coś się będzie działo w tym kierunku. Póki co muszę w Chromie dodawać wpisy.

Dzisiaj jest 40 dzień. Nie będę wklejał zdjęć posiłków z poprzednich dni, gdyż byłoby tego dużo. Z resztą nie różniły się one specjalnie od innych.

Co się działo przez te kilka dnia? Znów schudłem kilogram i w końcu mam wagę dwucyfrową! Nareszcie. Cieszę się, że mi się to udało.
Basen jest kontynuowany (był z kilkudniową przerwą, ale jest), jazda na rowerze również. Najgorzej, że ja nie umiem sobie wybrać trasy. Nie lubię jeździć bez celu... W każdym razie na majówkę mam zamiar wybrać się rowerem do Góry do ciotki :).


Dzisiaj:

Śniadanie:
Trochę na łatwiznę, bo jogurt i kawałek chleba.
Ale jogurt faktycznie dobry i faktycznie miał różne pestki.



Obiad:
Wyjątkowo dobry. Nie chce wam się jeść jak patrzycie na taki smaczny obiadek? :)
Paprykowa pierś kurczaka z warzywami.



Kolacja:

Może trochę duża, ale zaraz i tak basen, więc spalę trochę :P.




A jutro ostatni dzień i wyczekiwana majówka! Trzeba coś aktywnego porobić :).




piątek, 26 kwietnia 2013

Awaria.

Hej!

Z przykrością muszę stwierdzić, że blog na jakiś czas zawiesza działalność, ALE NIE Z MOJEJ WINY.
Jest o wina blogspot'a. Nie mogę dodawać zdjęć (jakaś awaria) w dodatku nie chcą mi się dodawać posty. Ten próbowałem dodać chyba tysiąc razy zanim mi zaakceptowało. Nie wiem co jest :(.
Będę codziennie patrzył czy to się zmienia.

PS. Schudłem 2 kilogramy. Teraz ważę 100kg (zaczynałem z wagą 109,2kg).

wtorek, 23 kwietnia 2013

34 dzień.

Cześć!

Dzisiaj pobiłem swój basenowy rekord (przy okazji kupiłem sobie karnet na dziesięć wejść). Poprzedni wynosił 64 przepłynięcia basenu w ciągu 50 minut (długość basenu - 25m). Dzisiaj udało mi się go przepłynąć 68 razy, co daje dystans 1,7km. Jestem dumny :).

Dzisiaj również od wielu osób słyszałem, że schudłem. Miło słuchać czegoś takiego. Piękna motywacja.

Ostatnio zdałem sobie sprawę, że nigdy nie chciałbym już wracać do poprzednich nawyków żywieniowych. Teraz, z perspektywy czasu wiem, że były one straszne (pizza po północy zawsze ok...). Niewiarygodne, jakie śmieci, w jakiej ilości, i o jakiej godzinie jadłem. Zgroza. Teraz mam satysfakcję.

Dzisiaj:

Śniadanie:

miałem tylko pół godziny, bo zaspałem więc wszystko w biegu. Dwa wafle ryżowe, wędlina, pomidor, jogurt.



II śniadanie:

jogurt "7 zbóż", jabłko, marchewka.



Obiad:
znowu pierś, tylko tym razem z jakiegoś rękawa (nie mam pojęcie o co kaman z tym, mama się tym zajmuje), w każdym razie dla mnie czy to papirus, co reklamują, czy jakiś rękaw, czy nawet skarpeta, czy kołnierz (:D) to to smakuje tak samo. Do tego jakieś dwa rodzaje surówek i świeże pokrojone warzywa (ogórek, pomidor, sałata, kukurydza).



Kolacja:
standard.



I słowo do tych, co piszą mi rzeczy typu "Omg, jak Ty możesz jeść białe pieczywo!?!?!?!!?!?!?!?! To niezdrowe, ciemne lepsze!!!111!".

Nie przepadam za ciemnym pieczywem. Zjem od czasu do czasu. Staram się wybierać jedynie trochę ciemniejszy chleb z dużą ilością ziaren (chyba, że jem u mamy, to tam takich udogodnień nie ma). I naprawdę myślicie, że nie wiedziałem o tym, że ciemne pieczywo jest zdrowsze? Nie można sobie od razu wszystkiego odmawiać. Jakąś przyjemność z jedzenia chcę mieć, a obecne bardzo mnie zadowala.
W każdym razie mam niepodważalny argument - schudłem? Schudłem, czyli dieta nie jest zła :)


I tak na marginesie:
Gratulację dla mojej serdecznej przyjaciółki Izabeli B., której tez udało się schudnąć (2,5kg, ale dalej się stara). Jestem pełen podziwu Twojej determinacji biegacza. Ja niestety nadal nie mogę się do tego przekonać. Może jak schudnę więcej to będzie mi łatwiej :).



Cieszę się niezmiernie, że ten blog zapoczątkował proces odchudzania u niektórych ludzi. Taka jest jego główna idea. Chce pokazać, że odchudzanie nie musi być katorgą.
 




poniedziałek, 22 kwietnia 2013

33 dzień.

Hej!

Dzisiaj nie ma opisu. Coś więcej będzie w środę :).


Śniadanie:
nie ma fota, bo zapomniałem, ale standardowo, bo na kolację jem zwykle chleb z ziarnami, wędliną i pomidorem/ogórkiem + jogurt naturalny.

Obiad:

klopsiki gotowane, surówka z selera, gotowana zielona fasolka szparagowa (uwielbiam!).



Kolacja:
dwa kawałki chleba, szynka, pomidor, szczypiorek, herbata.



Wyciągnąłem dzisiaj również moją kurtkę wiosenno-jesienną, którą bardzo lubię, ale nie mogłem w niej guzików zapiąć (no, za gruby byłem), lecz dzisiaj na lajcie poszło! Jak zapiąłem to jeszcze luz na brzuchu był! Poprawiło mi to bardzo humor :).


niedziela, 21 kwietnia 2013

31 i 32 dzień.

Cześć!

Wczoraj nie było wpisu, gdyż byłem w Gościcinie, bo mój tata ze swoją dziewczyną zrobili imprezę z powodu czterolecia związku, więc było wesoło.
Szlachta pije białe wino! :D


Nie ma to jak przetrwać całą imprezę jako jedyny, a potem dopijać wino oglądając telewizję w samotności, haha! Tańczenie sobie odpuściłem po ostatnim naciągnięciu mięśnia przy kostce :P.

Tyle jedzenia na stole, a Ty nie możesz wszystkiego próbować. W takich chwilach chcę, żeby mi kwas wypalił oczy!


Sobota:


Śniadanie:
dwa kawałki chleba, polędwica, pieprz, herbata, jogurt. Nie ma pomidora! ZBUNTOWAŁEM SIĘ! :D



Obiad:
wiem, że mało tego, ale potem sobie wszystkiego dołożyłem. Nie cierpię fety, a jakoś tak mi zasmakowała na tej imprezie, że zjadłem pełno takich kosteczek. No i pierś z papirusa musi być! :P



Kolacja:
fota nie ma, ale parę godzin po obiedzie zgłodniałem, to jadłem sałatkę (oliwki, feta, pomidorki, cebula czerwona). Nie było w niej majonezu. Po prostu taki mix (widoczny powyżej)




Niedziela:


Śniadanie:
po nocy na materacu miło było zjeść śniadanko. Dwa kawałki chleba z piersią wędzoną (PYCHA), ogórkiem świeżym i szczypiorkiem. Super śniadanko.



Obiad:
znowu pierś z kurczaka (nie nudzi mi się to, o dziwo) + warzywa gotowane z wywaru rosołowego. Strasznie lubię takie. Szczególnie pietruszkę i marchewkę!



Kolacja:

a to już u mamy. Dwa kawałki chleba z mortadelą (nawet dobra) i jakąś inną szynką, pomidor (już się stęskniłem, haha), jedna mandarynka (taka jakaś większa...) i herbata.






Jutro poniedziałek, co oznacza ważenie! W zeszły poniedziałek było 102kg :). Może coś spadło, chociaż ten jeden kilogram, tym bardziej, że chodzę na basen regularnie (czyt. prawie codziennie) i uważam na to, co jem.




piątek, 19 kwietnia 2013

30 dzień.

Hej!

Nie chce mi się dzisiaj pisać.
Powiem tylko, że na giełdzie szkół bardzo mi się podobało. Mam chyba podejście do ludzi, urok i charyzmę ;). Za tydzień też się wybieram jako reprezentant.

A dzisiaj kolorowo w żywieniu trochę było!


Dzisiaj:

Śniadanie:
tutaj standardowo, tylko jabłko zamiast jogurtu.



II śniadanie:

trochę większe, bo miałem zamiar się podzielić na giełdzie. Marchewka, trochę winogron, dwie mandarynki, jogurt.



Obiad:
dzisiaj piątek, nic nie trzeba więcej dodawać. Polecam taką rybę robioną w piekarniku i w folii.



Kolacja:
no tutaj standardowo też.


Uwielbiam zdjęcie II śniadania. Takie kolorowe, przepełnione zdrowiem!
Jutro raczej notki nie będzie, bo jest mała impreza rodzinna, więc następna w niedzielę wieczorem.

Miłego weekendu.



czwartek, 18 kwietnia 2013

29 dzień.

Hello!

Dzisiaj w końcu byłem w bibliotece miejskiej w Wejherowie, do której wybierałem się 3 lata, lecz w końcu dotarłem. Wypożyczyłem dwie fajne książki. Jedną już zacząłem czytać i bardzo mi się podoba. Wreszcie minie ta susza książkowa, bo czytanie podręczników było paranoją...
A tak w ogóle to na karcie bibliotecznej mam napisane "NAZWISKO Oscar". Czemu przez "C" ja się pytam? Czy my w jakiejś Anglii jesteśmy? Poza tym musiałem dać dowód, aby Pani miała dane... tak ciężko przepisać bez błędu? Matko...


Jutro będę miał zaszczyć promować swoją wspaniałą szkołę (to nie ironia) w gimnazjum w Chwaszczynie. Moja szkoła to najlepsza szkoła, jaką mogłem wybrać i za nic nie wróciłbym do gimnazjum czy podstawówki. Jaka inna szkoła może się pochwalić WIECZNĄ obecności papieru toaletowego (czasem nawet kolorowego!), mydłem i ciepłą wodą? Niewiele chyba :) A poza tym super atmosfera i nie tak wiele uczniów, więc się każdego zna chociażby z widzenia.

Od tamtego czwartku jestem codziennie na basenie. Dzisiaj również. Uwielbiam to! Nie mogę się doczekać poniedziałku i ważenia :).


Dzisiaj


Śniadanie:
dwa kawałki chleba, polędwica, pomidor, pieprz, jogurt, kawałek marchewki.



II śniadanie:
kawałek marchewki, jogurt, jabłko




Obiad:
zupa jarzynowa z dodatkiem piersi z kurczaka. Uwielbiam.



Kolacja:
dwa wafle ryżowe z polędwicą, pomidorem, pieprzem, jogurt naturalny (a na zdjęciu koszmar prozaicznych czynności - nie do końca zdarte wieczko... zgroza!)



Doszedłem dzisiaj do wniosku, że powinienem chyba jeść więcej warzyw, bo z owocami nie jest źle.

I zapraszam do komentowania. Każdy może, tylko mam włączoną moderację, żeby ludzie nie pisali głupot na poziomie jądra Ziemi...
Chętnie poczytam wasze sugestie :)




środa, 17 kwietnia 2013

28 dzień.

Witajcie!

Tego dnia się wyspałem, gdyż do szkoły wyjątkowo miałem na 12:30 i mogłem wstać o 10:00. Szlachta!
Jutro bądź pojutrze mam zamiar wybierać się do biblioteki wejherowskiej. W zasadzie wybieram się do niej od trzech lat, aby się zapisać i coś nie idzie. Tym razem biblioteka to dobry pretekst, żeby wziąć na rower i podjechać. Niestety, od jakiegoś czasu mam suszę książkową i nie mam kompletnie co czytać, a w bibliotece szkolnej nie ma nic, co by mnie specjalnie zainteresowało.
I taki mały off top (jakby wyłączenie tematu) - jeśli ktoś chciałby przeczytać dobrą, ciekawą młodzieżową książkę to gorąco polecam książkę pt. "Letnia Akademia Uczuć" Hanny Kowalewskiej. Po tej książce miałem tzw. kaca książkowego (jest to objaw występujący po przeczytaniu świetnej książki i charakteryzuje się niemożnością przeczytania następnej, gdyż ciągle jest się w świecie tamtej i chciałoby go kontynuować :D).

Dzisiaj:

Śniadanie:
dzisiaj przeżyłem kompletny szok, bo nie miałem z czego zjeść śniadania. Musiałem zjeść czyste dwa wafle ryżowe z jogurtem, nawet wędliny nie było! No, ale w Afryce to by za to życie oddali...


II śniadanie:
jogurt brzoskwiniowy z linii "7 Zbóż" (polecam!) i marchewka.


Obiad:
dzisiaj była super niespodzianka, bo dostałem fasolkę szparagową i zjadłem ją z mega smakiem! Uwielbiam ją, tylko kiedyś jadłem ją z bułką tartą, ale teraz muszę o tym zapomnieć... W każdym razie i tak było to smaczne :). Do tego świeża starta marchewka i pierś z kurczaka.



Kolacja:
dwa kawałki chleba z wędliną (zakupy przyszły!), pomidor, jajko na twardo, pieprz.




Zdaję sobie sprawę, że jem praktycznie codziennie to samo, ale w ogóle mi się to nie nudzi. Chudnę, więc jadłospis nie jest zły :).
I już uzależniłem się od basenu. Codziennie jestem...

wtorek, 16 kwietnia 2013

27 dzień.

Hej!

Pewnie jesteście ciekawi rowerowego rajdu...
Powiem tylko, że czuję, że muszę go powtórzyć, tylko tym razem na spokojnie w weekend i na odwrotnej trasie (od Wejherowa w stronę 3city).

Dzisiaj coś zapominalstwo się włączyło. Zapomniałem uwiecznić śniadania i lunch'u (ah, niech będzie modnie, po angielsku! :D). Bywa... magnezu więcej trzeba.

Dzisiaj


Śniadanie:
kurka wodna, co ja na śniadanie jadłem? O, już wiem! Dwa kawałki chleba z ziarnami posmarowane jogurtem naturalny, wędlina, kawałek ogórka kiszonego, jogurt naturalny, herbata.

II śniadanie:

marchewka, jogurt (taki truskawkowy z ziarnami, to w sumie mój jedyny "cukrowy" posiłek w ciągu dnia. Nadmiar cukru jest zły, ale chyba nie należy go całkowicie unikać?), pomarańcza.

Obiad:

tutaj pozdrawiam Asię L., bo znowu klopsiki :D. Gotowane, bez mąki, "bez niczego", dwa rodzaje surówek, sałata (om nom nom, jestę królikę :)).



Kolacja:

dwa wafle ryżowe z szynką, dwa jajka na twardo (dawno nie jadłem), herbata.




Mam dużą frekwencję na basenie ;).

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

26 dzień.

Hej!

Przyjemny dzień. Wstałem w miarę wypoczęty do szkoły. Niestety, dzisiaj szkoła koliduje mi z basenem, bo na jutro muszę "ogarnąć" wiedzę na sprawdziany, a jak pójdę na basen to będę po 22:00 w domu. Pewnie i tak pójdę i będę w nocy się uczył. Biologia pół biedy, ale historia? Moja pięta achillesowa.

Dzisiaj postawiłem przed sobą wyzwanie!
Jutro kończę o 12:25, bo nie mam aż trzech lekcji. Postanowiłem, że wsiądę rano do SKM-ki rowerem i po zajęciach wrócę do domu tymże rowerem. To będzie jakoś ponad 20km (Gdynia Cisowa - Wejherowo). Być może dla niektórych taki dystans to będzie pestka, ale dla mnie to jednak wyzwanie i jeśli uda mi się dojechać, nawet z przystankami to będą z siebie dumny jak paw. Polubiłem ruch.
W najgorszym wypadku (jak np.: będę się źle czuł) to wsiądę w najbliższą SKM-kę i pojadę "rowerem w pociągu" :D.

I wiecie co? Od czwartku schudłem kolejny kilogram (oj, basen i dieta działają!). W czwartek było 103,2kg, a dzisiaj u szkolnej pielęgniarki (wiadomo, tam waga najdokładniejsza) równa 102kg, czyli strata 1,2kg. Bardzo się cieszę.

To już 7kg od początku diety :)

Dzisiaj


Śniadanie:
dwa kawałki chleba z ziarnami, pomidor, jogurt naturalny, pieprz, herbata. Chleb super smakuje posmarowany jogurtem naturalny zamiast masła czy margaryny. Polecam.



II śniadanie:

dzisiaj coś nie chciało mi się kroić, a w lodówce miałem duży, 300 gramowy jogurt, więc nim zastąpiłem trochę warzywa. Zjadłem go (tam jakieś pestki dyni były i pełno innych zbóż), a potem marchewkę i pomarańczę.
I coś, co mnie ciekawi: "7 zbóż Men", że co? Jest też "Women". Czekam na "7 zbóż Teacher", "7 Zbóż Priest" :D. Czego to ludzie nie wymyślą...


Obiad:

standard, pierś z kurczaka (jak jest pierś z kurczaka, to zawsze to jest ten papirus, co reklamują) + dwa rodzaje surówek



Kolacja:

kurcze, taką fajną zrobiłem i zapomniałem o zdjęciu :(. Dwa wafle ryżowe posmarowane jogurtem naturalnym, na to jeden plaster szynki (duży, to na pół przedzieliłem), surowa marchewka, jogurt naturalny.


Trzymajcie za mnie kciuki jutro! Dam znać jak poszło :)
 







niedziela, 14 kwietnia 2013

25 dzień.

Cześć!

Cholera, za długo dzisiaj spałem. Chyba nigdy nie pokonam swojego łóżka. Najlepszy przyjaciel, a zarazem najgorszy wróg. Trochę na rowerze pojeździłem i na basenie byłem.

Ostatnio chodzę codziennie. Może niektórzy z was powiedzą, że to głupie, że chodzę codziennie, potem mi się odechce itp.
Chodzę na ten basen, bo mam pieniądze i ochotę. Jak znam siebie inaczej bym wydał te pieniądze na jakąś imprezę, a tak to chociaż w zdrowie ładuję :). A skoro mam ochotę. Mój cel to 2-3 razy w tygodniu, a w tym tygodniu dzisiaj był 5 raz.
Dzisiaj przepłynąłem basen 62 razy (oczywiście nie robię sobie wyścigów, płynę swoim tempem, po prostu liczę to z ciekawości). Basen ma długość 25m, czyli przepłynąłem dzisiaj 1,55km, a wczoraj 1,50km (60 razy).

Pojechałem dzisiaj także po buty do Auchan i skusiłem się na gałkę lodów balonowych :(. Trochę mam wyrzuty... ale w sumie to chyba nie taka zbrodnia, nie?

Dzisiaj:

Śniadanie:
dwa kawałki chleba z ziarnem, szyneczka, pomidor, pieprz, marchewka (what's up, doc?), herbata



Obiad:
to samo, co wczoraj, czyli pierś z kurczaka, tylko zamiast surówek warzywa gotowane (kalafior, brokuły, marchew).



Kolacja:
dwa wafle ryżowe, pomidor, szynka, pieprz, jedna pomarańcza, herbata



Jutro się zważę u szkolnej pielęgniarki. Powinienem się ważyć raz w tygodniu (ostatnie ważenie było u dietetyka w czwartek i waga była równa 103,2kg), ale kurczę ciekawy jestem ciągle swoich starań!
Wiem, że czeka mnie także swoisty zastój, na którym polega wiele chudnących, ale ja i tak nie mam już odwrotu... Przecież założyłem bloga, na Facebook'u o wszystkim trąbie, więc nie mogę na pierdołę wyjść :).

Do jutra.

sobota, 13 kwietnia 2013

24 dzień.

Cześć!

Aktywny dzień dzisiaj był. Prawdę mówiąc miałem ambicję wstać o 8:00, ale wstałem o 11:00. Jednakże to mi nie skomplikowało poważnie dnia. Po obiedzie rower poszedł w ruch. Na początek pojechałem do mamy (zmokłem, bo zaczęło padać), zmieniłem kolczyk w brwi, bo już mi się znudził. Potem miałem już wracać do domu, ale dostałem jakiejś swoistej "fazy rowerowej", więc w połowie drogi okrążyłem całe Wejherowo, wstąpiłem do babci na herbatę pochwalić się postępami w redukcji wagi. Ta zauważyła, że widzi jakąś różnicę w budowie ciała. Podobno najlepsza opinia jest tych, którzy nie widzą nas codziennie. I prawdopodobnie osoba, która schudła nie widzi tego tak specjalnie... Cóż, 6kg to nie jest 20kg, żeby od razu widzieć spektakularne zmiany. Mam nadzieję, że i do 20kg dobiję. Będę się starał.

Natomiast zauważyłem zmiany w jeździe na rowerze. To chyba to zmiana napawała mnie "fazą rowerzysty". Mianowicie jakoś lżej mi się jedzie tym rowerem, nie męczę się szybko, łatwiej pedałować, cztery litery się tak nie wgniatają :D.

No i zaraz na basenik :)

Dzisiaj:


Śniadanie:
dwa kawałki chleba z ziarnami, szynka, pomidor, jogurt naturalny, herbata


Obiad:

dwie piersi z kurczaka (tak, to te papirusy co reklamują: papryka z rozmarynem, polecam serio, bo bez tłuszczu i smaczne!), dwa rodzaje surówek (jedna z selera chyba, a druga coś tam z koperkiem... jak zwykle nie wiem :P)



Kolacja:
dwa wafle ryżowe (uwielbiam je jeść), szyneczka (jakieś duże te plastry), trochę pomidora, jogurt ze zbożem



Chciałbym jeszcze coś napisać o piciu. Piję tylko wodę i herbatę (wszelakiej maści - biała, zielona, miętowa i jaka tam jeszcze jest dostępna; mam całą półkę z herbatami). Żadnych gazowanych napojów nie piję (więc woda też niegazowana) ani SOKÓW, bo mają MORZE CUKRU.
A masło? Czasem nakładam sobie ODROBINĘ margaryny, aby była. Tylko muśnięcie. Chociaż jak jem na kolację lub śniadanie chleb z jogurtem naturalnym (jak dzisiaj) to nie używam margaryny. Wtedy tę rolę pełni jogurt. Rozsmarowuję go na chlebie, a potem kładę na to wędlinę :).

Do jutra!


piątek, 12 kwietnia 2013

23 dzień.

Hej!


Kolejny zwykły dzień. Nie wydarzyło się nic specjalnego. Piątek jak piątek... Chociaż mam ochotę na jakąś wielką imprezę! Nie mogę się doczekać jak już schudnę tyle, że będzie na serio widać i wtedy będę mógł wyrywać każdego na "salonach" :D I to zdziwienie rodziny, której nie widuję codziennie będzie BEZCENNE. To jest mega motywator!

Dzisiaj idę na basen. Mam kasę i ochotę, więc czego chcieć więcej?


Śniadanie:

wafel ryżowy z szynką drobiową, pomidor, jogurt naturalny ze zboże (już zjedzony, haha)


Obiad:
rybka (piątek no!), której nazwy nie znam (już chyba nikogo nie dziwi, że czasem nie wiem co jem?) i jakiś sałatowy mix - pomidory, ogórek, rzodkiewka, kapusta pekińska... wszystko. Oczywiście bez majonezu, zamiast tego jogurt naturalny (skoro jest naturalny, to jest też sztuczny)



Kolacja:

dwa kawaki chleba z ziarnami, polędwica, pomidor, jogurt ze zbożem



Znalazłem jeszcze jedną zaletę basenu - mogę się umyć po wyjściu z wody, więc wieczorne mycie (do którego nigdy nie chce mi się zabierać) mam z głowy :D. LENISTWO MAKSYMALNE.
Leniwca z siebie chyba nigdy do końca nie wygonię!


Chciałbym życzyć powodzenia jednej z moich najlepszych przyjaciółek, Izabeli powodzenia w diecie, bo rozpoczyna również :). Mam nadzieję, że mój blog Ci w tym pomoże. Wytrwałości i szybkich efektów! Tylko pamiętaj, że dziewczyny najczęściej jadą najpierw z cy... biustu ;).

czwartek, 11 kwietnia 2013

21 i 22 dzień.

Siemka!

Dzisiejsza notka będzie trochę dłuższa, bo mam parę rzeczy do przekazania :).

Dzisiaj odbyła się wizyta u dietetyka i spotkała mnie wielka niespodzianka!
Kiedy byłem tam pierwszy raz (dokładnie 3 tygodnie temu) ważyłem w ciuchach (dżinsy, t-shirt, koszula) 109,2kg a dzisiaj w tych samych ciuchach... 103,2kg!!!
Jestem cholernie dumny z siebie! Nie sądziłem, że mi się uda nawet te 6kg zrzucić, że się poddam, zrezygnuję. Teraz mam jeszcze więcej siły i chęci. Sposób odżywania mnie nie męczy, mam wielką satysfakcję ze swojego sposobu odżywiania, czuję się już lepiej. Spadają mi nawet już spodnie trochę ;).

Teraz, jak już schudłem te 6kg (tym samym przeszedłem z II stopnia otyłości na I, to też coś) to mogę wyznać swoje grzeszki, które skrupulatnie ukrywałem, a mianowicie...:
Dwa razy byłem na piwie, zdarzyło mi się po kolacji wypić mleko z kakao (słodkim) i wziąć jedną czekoladkę z bombonierki. W sumie to chyba nie było tak źle? Nie przeszkodziło to w utracie wagi :).

Dalej nie mogę uwierzyć, że schudłem te 6kg... jakoś nie było to trudne, nie cierpiałem, nie było tortur i katuszy. Wydaję mi się, że basen też dużo tutaj pomógł (staram się chodzić regularnie, 2-3 razy w tygodniu: wtorek, czwartek, sobota, więc dzisiaj idę).
Do studniówki (za 2 lata) będę jak młody bóg :D.

Wczoraj nie było notki, bo jakoś nie miałem weny pisać i prawdę mówiąc miałem lekki stresik przed tą wizytą u dietetyka.
Następna wizyta 16 maja.
WTEDY WAGA MUSI BYĆ DWUCYFROWA JUŻ!

PS. Wyciągnąłem z szafy koszulę mojego taty, którą dostał na gwiazdkę. Przymierzałem ją w ten dzień i nie mogłem jej zapiąć, a teraz już spokojnie ją zapiąłem! :)
Szkoda, że nie "monitorowałem" obwodu w pasie.



Jedzonko z dnia 21 (środa)


Śniadanie:
dwa kawałki chleba, trochę rzodkiewki, jogurt, herbata




II śniadanie:
marchewka (na dnie) jogurt i kawałek chleba z ziarnami z polędwicą.



Obiad:
pierś z kurczaka (to ten papirus, co reklamują), surówka z marchwi i jeszcze jakaś (lol, nadal nie wiem co ja jem czasem hahaha).



Kolacja:
kawałek chleba z szynką i ogórkiem, herbata.




Jedzenie z dnia 22 (czwartek, dzisiaj)


Śniadanie:
dwa wafle ryżowe z polędwicą, jedna pomarańcza, herbata



Obiad:

zupa jarzynowa (brukselka, marchewka i jakieś inne rzeczy, standardowo sam do końca nie wiem)



Kolacja:
dwa wafle ryżowe + pomarańcza



Zaraz na basen. Jestem radosny.


wtorek, 9 kwietnia 2013

20 dzień.

Cześć!

Dzisiejszy dzień był DOSŁOWNĄ KOPIĄ wczorajszego. Tylko obiad inny i w II śniadaniu zamiast rzodkiewki pojawiła się marchewka. Reszta to samo, ale fotki powklejam (w imię zasad :D).

Wiecie co? Dzisiaj zauważyłem, że może faktycznie delikatnie wydać te zgubione 4kg (paradoks, bo jak zobaczyć coś, czego już nie ma? ;)). W każdym razie mam sporo siły, aby utrzymywać swoje nawyki żywieniowe. Nigdy tyle nie wytrzymałem. Słowo "wytrzymałem" powinienem chyba wyrzucić ze swojego słownika pod względem diety, gdyż jak już niejednokrotnie zaznaczałem nie chodzi o to, aby "wytrzymać" na diecie, tylko myślę "zmienić" dietę. A jak wiadomo wytrzymać nie znaczy to samo co zmienić.

Oczywiście kiedy uda mi się schudnąć zadowalającą ilość kilogramów, to nie mam zamiaru aż tak restrykcyjnie się wszystkiego trzymać. Wtedy będę starał się po prostu odżywiać zdrowo, od czasu do czasu pozwalając sobie na jakieś drobne przyjemności (np.: czekolada). Z całą pewnością chciałbym już możliwie do końca życia omijać fast-food'y, chociaż wiem, że to praktycznie niewykonalne (chyba, że coca-cola zero: niemożliwe staje się możliwe!) :D.

A jutro będzie trzeci tydzień... ;))


Dzisiejsza dawkę energii i składników odżywczych pochłaniałem z:

Śniadania:

dokładnie to samo, co wczoraj, nawet zdjęcie nie musiałem robić!




II śniadania:

tutaj zdjęcia brak, ale to samo co wczoraj. Po prostu rzodkiewka zastąpiona marchwią, więc miałem jakby 2x marchewkę. Bardzo lubię ją chrupać.


Obiadu:

dwa rodzaje surówek (z białej kapusty i pora z ogórkiem) + coś, co bardzo lubię; klopsiki gotowane (bez bułki tartej czy mąki, zero tłuszczu, bo jak pisałem są gotowane). Ostatnio mam "fazę" na wszystko, co surowe. Szczególnie surówki. Mógłbym to jeść i jeść.




Kolacji:
dokładnie to samo, co wczoraj, bo również u mamy jadłem! :)




Pozdrowienia dla czytelników
.