poniedziałek, 1 kwietnia 2013

11 dzień

Cześć!

Na początku przepraszam, że nie było wczoraj notki, ale wiecie...
Wielkanoc, rodzinka, wyżerka (nawet dla mnie, ale zdrowa!) potem jakaś mała imprezka (no, tutaj trochę gorzej), ale koniec pitu-pitu, konkretnie.

Piwo mnie nie uwiodło, bardziej jakieś drinki i białe wino (białe wino akurat mogę w miarę pić, więc nie jest źle). Trochę mnie sumienie gryzie, ale co tam... przecież nie można w "celibacie" wiecznie żyć.
I tak jestem z siebie dumny, bo przy takiej mnogości dań jaka była dostępna zjadłem to, co zdrowe i się najadłem. Na końcu tańczyłem trochę potańczyłem.**
Zapomniałem zrobić zdjęcia śniadania, ale nie wyróżniało się, więc tragedii czy dramatu nie ma.

Wielkanocny jadłospis:


Śniadanie:

jak pisałem fota nie ma, ale to była kromka chleba z ziarnami, polędwicą, ogórkiem i joguty naturalny.

Obiad:
surówka z marchwi, warzywa gotowane, pierś (tak, tak, bez tłuszczu). Szczególnie smakowały mi te warzywa.




Kolacja:
Tak mi zasmakowały te warzywa, że zjadłem je również na kolacje. Do tego kawałek suchego chleba (nie dla konia!) bez masła i plaster pomidora. Fota nie robiłem, bo kolacja jest jakby wyżej. Te same warzywka.


Były także wspaniałe ciasta... Jedno takie jakieś toffi (czy tam krówka, whatever) i baranek piaskowy.



Nie tknąłem żadnego ciasta, ale nie powiem, ochota była wielka :).
Silna wolna jest ćwiczona.

Dzisiejsza notka będzie normalnie po 20:00. Dzisiaj na drodze wyjątku wstawiam "wczorajszy dzień" dzisiaj.

A tak przy okazji; jak macie ochotę na kawałek dobrej (moim zdaniem), starszej, polskiej muzyki to polecam to (strasznie mi wpadło w ucho):


Sztywny Pal Azji - Turururum



Zauważyłem, że muzyka jest bardzo ważna dla mnie przy diecie.
Sprawia, że jakoś mi łatwiej.



Pozdrowienia dla czytających.
** według innych, ja tego nie pamiętam... ale chyba nie powinienem tego pisać?




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz