Hej!
Dzisiaj był naprawdę wspaniały i owocny dzień.
Dowiedziałem się, że waga mojej mamy (na której zawsze się ważyłem) najzwyczajniej w świecie źle waży (o co już wcześniej była podejrzewana).
Poszedłem zważyć się do pielęgniarki i wiecie co? Przed niespełna trzema tygodniami ważyłem 108kg, a dzisiaj ważę 103,5kg, co oznacza, że zrzuciłem 4,5kg! Strasznie jestem dumny, bo zrobiłem to niewielkim nakładłem sił. Może przy mojej wielkości nie widać jeszcze tak wizualnie tych 4,5kg, ale ja to trochę czuję. Przede wszystkim w moich jeansach, które mi często spadają od kilku dni. To chyba o czymś świadczy? Chyba muszę pasek ustawiać powoli na następną dziurkę :).
Oby tak dalej! Ta wiadomość dała mi siłę do dalszej pracy, teraz wiem, że to co robię, naprawdę się opłaca.
Dzisiejsze pasza (:D)
Śniadanie:
dwa kawałki chleba z ziarnami, plasterki ogórka kiszonego, jogurt, herbata
II śniadanie:
taka sałatka: ogórek kiszony, pomidor, trochę rzodkiewki i parę kropelek oliwy z oliwek, potem na dalszą część zajęć szkolnych marchewka i jogurt naturalny ze zbożem.
Obiad:
a tutaj ciekawie, bo o zdjęciu przypomniałem sobie jak już zacząłem jeść, dlatego taki, nazwijmy to ładnie "chaos i rozgardiasz" na talerzu :) pierś z kurczaka, surówka z pora, trochę warzyw z patelni.
Kolacja:
dzisiaj jadłem u mamy. Dwa kawałki chleba z jakąś kiełbaską (nawet nie wiem jaka, często tak mam, że nie wiem co jem, ale wiem, że to lubię), pomidor, ogórek, szczypiorek, herbata z cytryną (gdzieś czytałem, że to podobno rakotwórcze... igram z życiem!)
Pozdrowienia dla czytających!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz